Opis dialektów polskich | Dialekt wielkopolski | Wielkopolska środkowa | Kultura ludowa (Wielkopolska środkowa)

Kultura ludowa środkowej Wielkopolski

Ewa Rodek

Kultura ludowa środkowej Wielkopolski
Bambrzy

Bambrzy to niemieccy chłopi, którzy w XVIII w. osiedlili się we wsiach należących do miasta Poznania. Władze miasta postanowiły zasiedlić te tereny chłopami niemieckimi, wyznającymi wiarę rzymsko-katolicką, ponieważ ziemie wokół stolicy Wielkopolski spustoszyła III wojna północna, a potem zaraza morowa. Od 1719 r. na tereny wokół Poznania przybywali osadnicy z przeludnionych obszarów niemieckich, głównie z okolic Bambergu w Górnej Frankonii (Bawaria), ale też z Wirtembergii, Szwabii, Prus Wschodnich i ze Śląska. Wsie, w których ulokowano osadników: Luboń, Dębiec, Bonin, Rataje, Wilda, Jeżyce i Górczyn (Paradowska 1998: 59-60), są dziś dzielnicami miasta.

Koloniści trudnili się głównie ogrodnictwem, a swoje płody rolne sprzedawali na miejskich targach. Szybko stali się zamożną grupą społeczną, ponieważ mieli znacznie lepszy status prawny od polskich chłopów. Wraz z przekształceniem skolonizowanych wsi w dzielnice Poznania większość Bambrów wycofała się z uprawy warzyw i owoców i zajęła się wynajmowaniem kamienic, prowadzeniem warsztatów rzemieślniczych oraz różnego rodzaju przedsiębiorstw.

Według Ludwika Gomolca wyraz „bamber” z czasem stał się określeniem miejskiego bogacza (Gomolec 1964: 19). Jednak Maria Paradowska podaje, że eponimem tym: Dziś określa się (…) wieśniaków lub ludzi prostackich, nie umiejących się odpowiednio zachować. Oznacza ono (miano – E. R.) kogoś na ogół nieobeznanego z przyjętym w mieście sposobem bycia (Paradowska 1998: 167-168).

Obrzędowość doroczna Bambrów

Święto bamberskie 

Od 1995 roku w każdą pierwszą sobotę sierpnia Towarzystwo Bambrów Poznańskich organizuje święto bamberskie. Członkowie ten grupy etnicznej, mieszkańcy miasta oraz turyści zbierają się na poznańskim Starym Rynku, przy studzience Bamberki dla upamiętnienia kolejnej rocznicy przybycia pierwszych osadników z Bambergu i okolic do Wielkopolski. Podczas uroczystości odczytywane są fragmenty tzw. kontraktu lubońskiego, który został zawarty 1 sierpnia 1719 roku między władzami miasta a osadnikami. Od 2000 roku osobom zasłużonym dla Towarzystwa Bambrów Poznańskich przyznawana jest odznaka Złotej Bamberki.

Do atrakcji organizowanych tego dnia w Poznaniu należą m.in. kiermasz warzyw i owoców, degustacja wiejskiego chleba i szneków z glancem, pyrów z gzikiem lub rumpucia. Święto bamberskie to prawdziwa uczta dla wielbicieli kultury ludowej Wielkopolski – tego dnia odbywają się bowiem konkursy gwary poznańskiej, a także sztrykowania i heklowania, noszenia wody w węborkach zawieszonych na szuńdach, obierania i ucierania pyrek, strugania sztekla i gry w zośkę. Po Starym Rynku przechadzają się Bamberki w swych charakterystycznych strojach, zachwycających kunsztem elementów haftowanych i pięknem kwiecistych kornetów (Paradowska 1998: 192).

Święty Marcin

Z dniem św. Marcina (11 listopada) wiąże się w tradycji ludowej początek zimy. W Wielkopolsce, a dokładniej w Poznaniu, charakterystyczny jest dla tego dnia wypiek obrzędowego pieczywa – drożdżowych rogali świętomarcińskich wypełnionych makowo-migdałową masą. Zwyczaj ten związany jest z dawnym obrzędem jesiennym, podczas którego składano ofiarę bóstwom – nie ze zwierząt, ale z z pieczywa w kształcie bydlęcych rogów. Poznaniacy łączą jednak ten obyczaj z postacią św. Marcina, patrona piekarzy i opiekuna ubogich. Dawniej w tym dniu znany był zwyczaj rozdawania pożywienia najbiedniejszym. }

 

Strój bamberski

Tradycyjnym strojom Bamberek z Poznania obszerne prace poświęciły Zofia Grodecka (1986) i Maria Paradowska (1998).

Bambrzy dość szybko się zasymilowali, według szacunków proces ich polonizacji zakończył się po ok. 150 latach, jednak zewnętrznym wyrazem odrębności bamberskiej pozostał tradycyjny strój kobiecy. Należy podkreślić, że poszczególne elementy tego stroju ewoluowały już po osiedleniu się Niemców w poznańskich wsiach i nie są znane w Bambergu. Zatem ubiór ten wytworzył się pod wpływem polskim, co było jednym z przejawów polonizacji tej grupy etnicznej (Grodecka 1986: 19).

Po I wojnie światowej mężczyźni zaczęli ubierać się po miejsku, dlatego strój męski zaginął, natomiast ubiór kobiecy stał się bardzo ekskluzywny. Wynikało to z kilku czynników, m.in. z tego, że:

·                    Bambrzy zachowali swoją odrębność; mimo że było ich coraz mniej, nadal tworzyli hermetyczne środowisko; kobiety niespokrewnione z Bambrami nie mogły nosić ich tradycyjnych spódnic i kaftanów;

·                    poszczególne elementy stroju były tradycyjnie przygotowywane ze szlachetnych materiałów, co w połączeniu z mnogością tych elementów (kobiecy strój bamberski składał się z ok. 30 części garderoby) sprawiało, że skompletowanie takiego stroju było bardzo kosztowne (Grodeska 1986: 19).

Sytuacja ta nieco się zmieniła po 1945 roku: liczebność tej grupy etnicznej radykalne zmalała, dlatego starsze Bamberki zaczęły pozwalać niektórym kobietom nosić strój np. w czasie procesji Bożego Ciała.

Na tradycyjny strój bambeski składały się: koszulka, trzy spódnice watówki, spódnice płócienne spódnik i dyrdok, sznurówki spodnia i wierzchnia, jaka, kaftan, fartuch z ozdobną bandą, czepek z jedwabnicą, kreza, chusta, trzewiki oraz dodatki, m.in.: rękawiczki, biżuteria, kieszeń ozdobna, parasol, chusteczka.

Koszulka (półkoszulko) z białego batystu była rozcięta z przodu i miała kołnierzyk stójkę oraz długie rękawy z marszczeniami przy główce i mankietach. Bamberki nosiły koszulkę jako bieliznę pod kaftanem lub pod sznurówką, ale tak, by na mankietach było widać piękne hafty angielskie. Do ubioru roboczego nakładano koszule wykonane z białego płótna bez zdobień na rękawach.

Aby strój był kompletny, należało założyć trzy watowe spódnice, zwane watówkami. Na spodnią najkrótszą watówkę przeznaczano niebieską satynę bawełnianą i podbijano ją wełnianą watoliną oraz podszewką z flaneli w różowo-niebieską kratę. W pasie układano fałdy, jednak przód zawsze pozostawiano gładki. Zapięcie tworzyły haczyk i haftka. Nieco dłuższą, średnią watówkę szyto z beżowej, drukowanej w czerwony deseń tkaniny bawełnianej, również podbitej watoliną i bawełnianą podszewką w deseń. Ta spódnica również miała jednostronne fałdy i zapięcia jak w najkrótszej watówce. Najdłuższa spódnica watowa była przygotowywana identycznie jak dwie spodnie, ale zwykle z jednokolorowego, bardziej szlachetnego materiału, np. z satyny jedwabnej. Ostatniej spódnicy nie zakładano do pracy.

Dyrdok (wierzchnia spódnica) składał się z dwóch warstw – zewnętrznej z wełny lub jedwabiu oraz wewnętrznej wykonywanej z białej, sztywnej gazy. Dół podszywano szeroką listwą chroniącą przed przecieraniem się sukna. W górnej krawędzi tworzono tunel do wprowadzenia tasiemki, a następnie marszczono materiał z tyłu i po bokach.

Do każdego rodzaju stroju pod wierzchnią spódnicę Bamberki zakładały spódnik, czyli płócienną, śnieżnobiałą, mocno wykrochmaloną spódnicę. W spódniku także przeszywano tunel na tasiemkę, która służyła do zmarszczenia spódnicy i dopasowania jej do obwodu talii. Dół spódnika był bogato zdobiony maszynowym haftem angielskim lub doszytym pasem fabrycznej koronki. Warto dodać, że zazwyczaj noszono kilka spódników, żeby utworzyć pekatą sylwetkę (lansowaną przez modę kobiecą w końcu XIX w.). Zimą noszono spódnicę z białej flaneli (franelową, franelkę); miała ona długość najdłuższej watówki.

Z. Grodecka podaje, że Bamberka miała w swojej garderobie bardzo wiele spódnic, które nosiła w zestawach z kaftanami w zależności od święta, m.in.: biało-kremową z wełny kaszmirowej lub jedwabiu w deseń kwiatowy, karmazynową z cienkiej, wysokogatunkowej wełny, szmaragdową z cienkiej wełny z połyskiem i szafirową z grubego jedwabiu liońskiego. Wśród strojów była także czarna spódnica z grubego jedwabiu w deseń, noszona na znak żałoby albo zakładana starszym mężatkom jako ubiór trumienny (Grodecka 1986: 22).

Na wierzchnią spódnicę zakładano fartuch, który spełniał wiele różnych funkcji. Do pracy przywdziewano fartuch z jasnogranatowego kretonu w białe prążki. Fartuch codzienny miał biało-różowe paski, był obszerniejszy niż inne i bardziej marszczony. Na wyjścia służył fartuch półodświętny, tzw. zefirowy, bo uszyty z białej popeliny w granatowe lub popielate prążki; często Bamberki zakładały go do czarnej spódnicy, kiedy szły na pogrzeb. W święta można było założyć fartuch z białego batystu, haftowanego maszynowo lub ręcznie. Nie był to jednak najcenniejszy fartuch, ponieważ ten na najbardziej uroczyste chwile (wesela, procesje Bożego Ciała itp.) przygotowywano z tiulu, na którym haftem atłaskowo-dziurkowanym wyszywano wzory o motywach roślinnych (grona i liście winogron, bukieciki kwiatów). W pasie materiał mocno marszczono, a brzegi wycinano w zęby wykończone dziurkami. Do wszystkich typów fartucha mocowano z tyłu białą wstęgę (bandę) zdobioną ręcznymi lub maszynowymi haftami atłaskowo-dziurkowanymi. Niegdyś wstęga ta była integralnym elementem fartucha, jednak z czasem uproszczono sposób wiązania, żeby łatwiej było utrzymać bandę w nienagannej czystości. Do fartuchów tiulowych noszono także bandy kolorowe, ściśle dopasowane do koloru spódnicy (obowiązywały zestawy kolorów).

Na półkoszulek zakładano sznurówkę – rodzaj gorsetu. Spodnia sznurówka miała pełnić funkcję krynoliny: dzięki kiszce (wałek wszyty w pasie i wypchany watą lub skrawkami materiału, zawieszano na nim spódnice) wierzchnia spódnica rozpościerała się szeroko i kołysała się podczas chodzenia. Staniczek ten przygotowywano z błękitnej satyny, nie miał on rękawów, sięgał do talii, zapinany był z przodu na haftki i haczyki lub sznurowany tasiemką.

Wierzchnia sznurówka nie miała kiszki, a sprawiano ją z różowego sztucznego jedwabiu, podszywanego białym płótnem, zaś wycięcia pach i dekoltu obszywano błękitnym sznureczkiem. Z przodu przyszywano osiem guzików zdobionych masą perłową oraz dwa usztywnienia po bokach. Sznurówkę taką nosiły bardzo młode dziewczęta na weselach lub innych uroczystościach.

Elementami stroju były także jaki: codzienna z płótna w paski lub kropki na letnie dni i jaka na chłodne dni (drajfałdka). Letnia jaka miała kołnierzyk stójkę oraz długie rękawy i była wkładana w spódnicę. Natomiast zimowa jaka z czarnego rypsu jedwabnego lub wełny była dłuższa od kaftana, przykrywała górę spódnicy. Tradycyjnie szyto ją bez kołnierzyka i zmarszczeń na długich rekawach, a na plecach umieszczano łukowate cięcia przechodzące w trzy kloszowe fałdy (stąd nazwa drajfałdka).

W szafie Bamberki nie mogło zabraknąć kaftana (kaftuna): była to najważniejsza, a przez to najstaranniej wykonana część garderoby. Strój ten sięgał do talii, był dopasowany i umacniany z przodu i z tyłu fiszbinami. Niewielki dekolt kaftana zdobiono ryżką – skrawkiem materiału ułożonym w płaskie kontrafałdy. Pośrodku tyłu także umieszczano plisę z tkaniny ułożonej w fałdki, wszywaną tak, żeby odstawała od spódnicy. Rękawom nadawano bufiasty kształt i mocno zwężano przy nadgarstku. Zimowe kaftany przygotowywano z grubych materiałów, na podszewkach z watoliny i grubej, szarej flaneli. Jako stroju żałobnego używano czarnego kaftana z jedwabiu z wytłaczanym deseniem kwiatowym. Uczestniczki pogrzebu zakładały go razem ze spódnicą w innym ciemnym kolorze, natomiast zmarłe mężatki ubierano weń w komplecie z czarną spódnicą.

Wykończeniem góry każdego stroju bamberskiego stroju (codziennego oraz odświętnego) i nieodłącznym jego elementem była biała kreza (fryzka) wykonywana szydełkiem albo szyta z batystu lub tiulu. Wąską fryzkę wszywano w oszewkę i zapinano z tyłu na guziczek z pętelką.

Zarówno zamężne Bamberki, jak i panienki nosiły czepce (kapki). Czepek codzienny na wyjścia szyto z białego batystu haftowanego maszynowo. Główkę odświętnej kapki wykonywano z drobnoziarnistego tiulu bawełnianego z ręcznymi haftami i dekorowano ją wstęgą, którą upinano pod brodą i na karku w sztywne kokardy. W zależności od okazji i stanu cywilnego kobiet czepek owijano zrolowaną jedwabnicą, czyli chustką z czystego jedwabiu (najczęściej w kolorze zielonym, szafirowym, karmazynowym lub fioletowym). Jedwabnica była obrębiona wielobarwnym szlakiem kaczorowym (mieniącym się jak pióra kaczoka krzyżówki). Końce zrolowanej i przypiętej do czepca jedwabnicy można było zawiązać na kilka różnych sposobów, z których każdy miał inne znaczenie. Przykładowym węzłem może być pętelka, noszona głównie przez panny, ale też mężatki zmierzające do kościoła. Innym sposobem wiązania jedwabnicy na panieńskim czepku był motylek (ozdobna, podwójna kokarda wiązana nad czołem), stosowany do odświętnego stroju; natomiast kiedy mężatki szły do miasta lub na pogrzeb, często zawiązywały nad czołem guzioł. Także kolor chusty nie był obojętny: tej w kolorze karmazynowym używano do białych szat, w niebieskim do czerwonych lub zielonych, w zielonym do spódnicy i kaftana wykonanego z niejednobarwnych materiałów. Panienki i młode mężatki nie mogły ubierać się na fioletowo, ponieważ kolor ten był zastrzeżony dla starszych kobiet, zwłaszcza tych pogrążonych w żałobie po zmarłym.

W dniu ślubu podczas oczepin panna młoda dostawała czepiec oczepinowy, który symbolizował zmianę stanu cywilnego. Nazywano go czapką złotolitą, ponieważ był obszyty złotym brokatem, a dodatkowo ozdobiony dukatowymi, nieczerwieniejącymi blaszkami, układanymi we wzory. Podobny czepiec – czapkę złotą – wykonywano z białego brokatu przetykanego złotą nicią. Mężatki przechowywały go przez całe życie, a niektóre chciały zostać w nim pochowane. Czepca oczepinowego nie wolno było pożyczać, ponieważ mogło to ściągnąć nieszczęście (Grodecka 1986: 29).

Podczas ważnych uroczystości panny nosiły na głowach kornet. Konstruowano go z tektury i drutu, które następnie z przodu wypełniano zdobieniami z różnokolorowych kwiatków sterczących pionowo na drucikach, pęków nici szychowych oraz koralików; zaś z tyłu – kokardkami ze sztucznego jedwabiu, które przywiązywano do tasiemek ściągających tył kornetu. Ślubny kornet różnił się od panieńskiego: dekorowano go z tyłu białymi i niebieskimi kokardkami, a z przodu, wśród sztucznych kwiatów i ozdób ze srebrnego szychu, umieszczano gałązki mirtu (symbol czystości). Roślinę tę niekiedy zastępowano farbowanymi na zielono, odpowiednio nastrzępionymi, gęsimi lub kaczymi piórkami. Kornet trzymał się dzięki przyszytym z tyłu taśmom upiętym we włosach.

Na letnie codzienne wyjścia młode Bamberki wkładały kapelusz budkę wiązany pod brodą na jedwabne wstęgi, który miał chronić kapkę przed nadmiernym słońcem. Budkę nazywano ryżakiem, gdyż wyplatano ją ze słomki ryżowej. Kapelusz ten miał charakterystyczne płaskie, podkowiaste denko, do którego doszywano rondo tworzące obramowanie dla twarzy.

Obuwiem roboczym były drewniaki, zaś w domu używano laczków, czyli pantofli domowych. Na co dzień i w niedzielę zakładano czarne trzewiki, tzw. szadronowe, wykonane z połyskującej imitacji skóry; buty te sięgały do kostki i miały płaski obcas. Nieco strojniejsze były czarne trzewiki z tkaniny bawełnianej na podwyższonym obcasie, tzw. masiestrowe, ozdobione rozetką z wstążki i metalową spineczką. Do stroju odświętnego i uroczystego wypadało założyć czarne, skórzane trzewiki, także ozdobione rozetką i spineczką; sięgały one do kostki, były sznurowane i miały kielichowy obcas. Najbardziej szykowne były czarne lakierki na kielichowym obcasie, które miały gładkie cholewki bez ozdób i sznurowanie do kostek.

Bamberki używały też wielu chust w różnych rozmiarach i gatunkach. Najczęściej zarzucały chustę na ramiona, a jej skrzyżowane na piersiach końce wkładały w fartuch. W miejscu skrzyżowania chusty przypinały bukiecik ze sztucznych kwiatów i kokardek. Innymi dodatkami, z którymi mieszkanki podpoznańskich wsi się nie rozstawały, były: rękawiczki, naszyjniki z prawdziwych korali, kieszeń ozdobna wieszana u pasa, mankieciki płócienne wykończone ręczną koronką szydełkową czy chustka służąca do trzymania książeczki do nabożeństwa (Grodecka 1986: 31-35).

 

Region kościański

Badaczem kultury ludowej tego regionu, a szczególnie stroju ludowego był Stanisław Chmielowski. Niniejszy tekst został napisany na podstawie jego prac (Chmielowski 1989; 1995), a także opracowania na stronie internetowej www.szkola.interklasa.pl, opublikowanego przez zespół pod kierunkiem Mirosławy Prałat (2006).

Strój ludowy

Panienki z okolic Kościana nosiły białe koszule z długimi szerokimi rękawami, wykończonymi mankietem w kształcie wachlarza. Koszule te nie miały kołnierzyka, lecz marszczenia pod szyją. Ozdobą koszuli była ponadto plisowana i haftowana kryza (gorsik, kruz, gorc, fryzka), uszyta z tiulu, gazy albo muślinu. Jako spodnią bieliznę dziewczęta nosiły białą krochmaloną halkę. Panieńskie spódnice sięgały za łydkę, były rozkloszowane i fałdowane, ufarbowane na: niebiesko, seledynowo, żółto, różowo lub popielato. Na spódnicy noszono białą lub modrą zapaskę, którą obszywano tasiemkami lub haftowano. Na koszulę zakładano sznurówkę (gorset) dobraną kolorystycznie do spódnicy, uszytą z wełny, atłasu, aksamitu lub pluszu. Tak jak w innych częściach Wielkopolski, sznurówka nie miała rękawów i sięgała do pasa. Jej cechą charakterystyczną był krój pleców w tzw. miecze, a także ozdobne obszycia szwów oraz brzegów. Ten rodzaj stanika przywdziewały także młosze mężatki. Na głowę dziewczęta zakładały chustę, czepiec albo kopkę. Od święta nosiły czerwone korale i czarne pantofle na niskim obcasie (Prałat i in. 2006: Stroje).

Mężatki ubierały się w koszule zszyte z dwóch części: opierśnika (kabatka) i nadołka, co razem przypomninało obcisłą suknię o bufiastych rękawach i fałdach na spódnicy. Kabatek szyto z lepszych gatunkowo tkanin niż nadołek, ponieważ ten drugi traktowano jako bieliznę. Na kabatek kobiety zakładały sznurówkę, ale traktowały ją jako odzież spodnią, dlatego przeznaczały na nią grube lniane płótno. Sznurówka taka miała z tyłu kiszkę (jak u Bamberek), która podtrzymywała spódnicę i modelowała kobiecą sylwetkę. Tę spodnią część garderoby przykrywały różnego rodzaju kaftany (kabaty, ruroki, waciaki). Odmianą kaftana był spencerek, który sięgał do pasa, krojem przypominał sznurówkę, ale miał długie rękawy i był bez kiszki. Zupełnie inną formą kaftana była jaczka (jaka) – długa, luźna, poszerzająca się ku dołowi szata, z obszyciami na dolnej krawędzi. Do początku XX w. jakom szyto bufiaste rękawy, natomiast dół zdobiono szeroką, tiulową koronką. Strój ten zapinano na guziki lub zatrzaski. Starsze kobiety jako odzież spodnią nosiły gacie (nożyce), składające się z dwóch odrębnych nogawek wiązanych u góry tasiemką lub zapinanych na pasek i guziki.

Tak jak inne Wielkopolanki, kobiety z okolic Kościana nosiły kilka spódnic. Spodnia z czerwonego płótna, zwana piekielnicą, miała na dole czarne hafty lub naszytą aksamitkę. Jej dół często wycinano w zęby, których brzegi obszywano czarną nicią. Środkowa spódnica z falbanami była szyta z białego płótna i upiększana białymi haftami. Wierzchnia spódnica była najdłuższa, sięgała do kostek. Zimą pod spódnicą wierzchnią noszono dodatkowo watówy, (waciaki, spódnice podszyte watą). Niekiedy przyszywano je do spodniej sznurówki lub doszywano im szelki. Jeszcze pod koniec XIX w. bogate gospodynie sprawiały sobie mideroki, czyli spódnice ze skóry, noszone włosem do środka, a u dołu haftowane złotą nitką. Uboższe kobiety stać było tylko na barchanioki z barchanu lub na skubioki z grubego samodziału, który sporządzało się z wełnianych nici powstałych po spruciu starej odzieży (Prałat i in. 2006: Stroje).

Kolejne spódniki były obszerniejsze od poprzednich, wszystkie były zakładane w ten sam sposób: przez rozpór z tasiemką, którą zawiązywano z przodu. Długie spódnice przeszkadzały w pracach gospodarskich, dlatego zaczęto stosować podkasidło (podkasek), które zawiązywano na górze, a następnie przewlekano przez nie spódnik tak, by utworzył się duży buf.

Do odświętnego stroju gospodynie zakładały jasne, jedwabne fartuchy w kwiaty. Do pracy zaś służyły fartuchy z grubego płótna, farbowane na granatowo. Dawniej zapaski były długości spódnic, jednak z czasem zaczęto je szyć nieco krótsze. Odświętnymi dodatkami do stroju mężatek były także kryzy i korale. Jak w całej Wielkopolsce, w Kościańskiem kobiety także używały zapasek dla ochrony przed zimnem lub deszczem. Takie zapaski z grubego samodziału nazywano kuderkami, koderkami lub fartuchami. Miały one barchanową podszewkę oraz wąski, stojący kołnierzyk, który z przodu zapinano na haftki lub wiązano tasiemką. Jako zimowych okryć używano też kolorowych chust z frędzlami.

Gospodynie okrywały głowy białymi, płóciennymi lub tiulowymi kopkami (czepcami), zdobionymi koronką i złotym haftem z motywami rozmarynu. Z tyłu do czepka doszywano kolorowe wstążki.

Obrzędowość rodzinna

Chrzciny

Na rodziców chrzestnych chętnie wybierano bogatych gospodarzy. Po powrocie z uroczystości wygłaszali oni słowa: Wzięliśmy poganina, przynosimy wam chrześcijanina. Niech rośnie Bogu na chwałę, ludziom na pożytek, a rodzicom na pociechę (formuła ta w takiej lub podobnej formie funkcjonowała także w innych regionach Polski). Jeśli chrzczone dziecko nie skończyło jeszcze drugiego roku życia, to przeprowadzano dla niego wróżbę, która miała przepowiedzieć, jaki czeka je los. W tym celu kładziono przed nim książkę, pieniądz, różaniec i czepek. Jeśli dotknęło ono rączką książkę, oznaczało to, że będzie lubiło się uczyć, jeśli sięgnęło po pieniądz – miało zostać dobrym gospodarzem, jeśli po różaniec – osobą duchowną, a jeżeli po czepek – dobrą żoną lub mężem (Prałat i in. 2006: Zwyczaje rodzinne).

Wesele

Starania o pannę rozpoczynały się we czwartek. Tego dnia chłopak szedł na przeglądy ze swatem (swoim krewnym lub przyjacielem) do rodziców wybranki, a jeśli nie byli oni przeciwni ślubowi, to już w sobotę dawano na zapowiedzi, czyli zgłaszano w kościele zamiar wzięcia ślubu. W sobotni wieczór rodzice panny urządzali zmowiny, podczas których omawiano wysokość posagu. Przed ostatnią zapowiedzią narzeczony z drużbą zapraszali gości na wesele.

W dniu ślubu panna młoda była pięknie przystrojona w rozmaryn (w wierzeniach ludowych symbol wierności), mirt (symbol czystości i płodności) i kwiaty, a każda jej druhna przypinała sobie gałązkę rozmarynu, kwiaty i wstęgę. Swojemu drużbie druhna mocowała przy kapeluszu dużą gałązkę rozmarynu z długą wstążką, a na ramieniu kolorową chustkę z upiętymi na niej wstążkami i kwiatami.

Przed mszą ślubną, w domu panny młodej starszy drużba wygłaszał przemowę, w której wychwalał zalety państwa młodych i przygotowywał ich na rozstanie się ze stanem kawalerskim i panieńskim. Następnie rodzice udzielali narzeczonym błogosławieństwa, po czym drużba kropił wszystkich święconą wodą.Podczas przejazdu do kościoła goście śpiewali piosenkę, popularną także w innych regionach kraju:

Siadajże, siadaj nasze kochanie,
Nic nie pomoże twoje płakanie,
Nic płakanie nie pomoże,
Stoją konie w ślubnym wozie.

Panna młoda zaś odpowiadała:

Nie będę jeszcze z wami siadała,
Bom się z matulą nie pożegnała.
Ostaj z Bogiem miła matko,
Wychowałaś ci mnie gładko.
Ostajże z Bogiem.

Nie będę jeszcze z wami siadała,
Bom się z tatulą nie pożegnała.
Ostaj się z Bogiem miły ojcze,
Bolały Cię na mnie ręce.
Ostajże się z Bogiem!

Nie będę jeszcze z wami siadała,
Bom się z ciotkami nie pożegnała.
Ostajcie się z Bogiem, ciotki,
Robiłyście na mnie plotki.
Ostajcie z Bogiem.
(Prałat i in. 2006: Zwyczaje rodzinne)

Na czele orszaku jechała narzeczona z druhnami, a także muzykanci, którzy przez całą drogę przygrywali weselnikom. Następnie jechali na koniach drużbowie, a dalej swaci z narzeczonym i rodziny weselników. Zwyczajem, którego dziś się już nie praktykuje, było odprowadzanie do ołtarza przez drużbę najpierw pana młodego, a później panny młodej. Podczas ślubu panna młoda niespodziewanie przydeptywała połę surduta swojego oblubieńca, ponieważ wierzono, że dzięki temu zabiegowi mieć będzie całe życie nad nim górę, on chodzić będzie w spódnicy, ona w portkach (Prałat i in. 2006: Zwyczaje rodzinne). Po ślubie pan młody, który wraz z żoną jechał pierwszym powozem, starał się uciec i ukryć w polu, jednak drużbowie dobrze go strzegli, dlatego ucieczka nigdy nie dochodziła do skutku. We wsi młodzież przewieszała przez drogę wieniec, który zmuszał orszak do zatrzymania się. Chłopcy zwalniali przejazd i winszowali nowożeńcom dopiero wtedy, kiedy drużba się wykupił. Także kucharki, które otwierały państwu młodym i gościom dom weselny, oczekiwały na opłatę. Jednym z wielu rytuałów weselnych było częstowanie plackiem dzieci i ubogich ludzi przez pannę młodą. Po tych zabiegach przystępowano do powinszowań, roznoszenia potraw i tańców. Na kościańskim weselu głównie bawiono się przy powolnym walcu, polce, poleczce i oberku, natomiast najpopularniejszymi instrumentami były skrzypce i dudy .

Najważniejszą ceremonią weselna były oczepiny, czyli założenie pannie młodej czepca mężatki. Czynnościom tym towarzyszyły śpiewy:

A już ci to, już! Po wianeczku tuż!
Kornet wity, czepiec szyty,
To dla ciebie przyzwoity,
To na główkę włóż!
(Prałat i in. 2006: Zwyczaje rodzinne)

Pogrzeb

W okolicach Kościana panuje przekonanie, że jeśli na pogrzebie ktoś z rodziny rzuci na trumnę garstkę ziemi, to wnet pójdzie za nieboszczykiem do nieba. Po pogrzebie urządza się poczęstunek, by dusza zaznała spokoju w grobie.

 

Strój szamotulski

Szczegółowe opisy strojów szamotulskich, zarówno tych codziennych, zakładanych do pracy, jak i tych odświętnych i obrzędowych, znajdują się w opracowaniu Adama Glapy (Atlas… 1951). Mniej dokładną, ale odświeżoną i uwspółcześnioną charakterystykę stroju ludowego z tego regionu zawiera praca Elżbiety Piskorz-Branekovej (2006: 74-81).

Poszczególne elementy męskiego stroju w całej Wielkopolsce były bardzo podobne. Być może dlatego szybciej wychodziły one z użycia, gdyż strój tracił funkcję wyróżniania z większej zbiorowości. W regionie szamotulskim dzięki patriotycznej postawie jego mieszkańców odświętny strój męski był noszony dość długo. Jeszcze na początku XX w. strój ludowy informował o wieku posiadacza, jego stanie cywilnym, pochodzeniu społecznym, stanie zamożności. Potwierdzeniem tej tezy może być fakt, że we wspomnianym czasie bogatsi gospodarze przywdziewali czerwone, sukienne jaki, natomiast średniozamożni chłopi ubierali się w marynusowe jaki z tańszego materiału, na którym tłoczono czarny deseń o motywach roślinnych. Biedni mężczyźni mieli zielone jaki szyte z najtańszego materiału. Niektóre parafie, wsie czy części osad miały strój, który jakimś szczegółem różnił się od stroju noszonego na sąsiednich obszarach, zatem kolor lub szczegół identyfikował miejsce zamieszkania. Taką funkcję spełniał on też wtedy, kiedy chłopi wyjeżdżali za chlebem do Westfalii lub na Saksy (do Saksonii).

Pierwotnie w stroju, który współcześnie nazywany jest szamotulskim, chodzili mieszkańcy regionów gnieźnieńskiego, wrześnieńskiego, poznańskiego, śremskiego, a częściowo też ludność z okolic Kościana i Nowego Tomyśla. Po II wojnie światowej zasięg występowania tego ubioru ograniczył się do Szamotuł i kilku okolicznych wsi, czyli obszaru leżącego na północny zachód od Poznania. Utrzymanie się stroju szamotulskiego związane jest z uświadomieniem narodowym mieszkańców tego regionu, którzy podczas walki z germanizacją strojem demonstrowali swoją polskość. Warto dodać, że w okresie powstania wielkopolskiego w 1919 r. męski strój ludowy służył za mundur wojskowy (Karwicka 1995: 60-62). Obecnie w okolicach Szamotuł, tak jak w innych regionach Wielkopolski, strój ludowy pełni jedynie funkcję reprezentacyjną lub jest kostiumem scenicznym zespołów folklorystycznych.

Strój kobiecy

Kobiety ubierały się stosownie do swojego wieku i stanu cywilnego. Młode dziewczęta nosiły stroje w kolorze jasnoniebieskim, zaś stare panny – w białym. Letnią bielizną kobiecą były białe płócienne koszule z długimi rękawami i barchanki (halki). Ozdobą szyi, spotykaną w całej Wielkopolsce, był gorsik, czyli biała kreza z batystu, koronki lub tiulu. Zimowa odzież była wykonywana z cieplejszych materiałów, a dodatkową odzież spodnią stanowiły gacie i wełniane pończochy. Staruszki przez cały rok przywdziewały wełniokispódniki i płachty z grubej wełny, a także pstruchy – grube kolorowe chusty.

W okolicach Szamotuł kobiety nosiły trzy spódniki: spodni – czerwony, fałdzisty z czarnym haftem o motywie roślinnym; środkowy – batystowy albo perkalowy w białe wypukłe desenie z zakładkami, koronkami i haftem; wierzchni (najszerszy i najdłuższy) – biały lub jasny w drobne kwiatki, z zakładkami i falbaną u dołu. Boki i tył spódników układano w fałdy, natomiast przód pozostawiano gładki. Używano też ciemnych spódników, farbowanych na granatowo, brązowo, tkanych w kratę albo w pasy. Na odświętne zapaski dziewcząt przeznaczano niebieski jedwab lub batyst, który zdobiono zakładkami, haftem lub koronką, zaś zapaski gospodyń najczęściej były wykonane z białego płótna, które również na wiązaniach i w dolnej części haftowano lub zdobiono koronkami. Gorsety Szamotulanek, czyli sznurówki, przygotowywano z atłasu, aksamitu lub wełny, najczęściej używano materiałów w kolorach niebieskim, różowym, seledynowym albo tkanin w deseń. Brzegi panieńskich gorsetów obszywano białymi, marszczonymi wstążkami, natomiast w sznurówkach starszych kobiet robiono ząbki lub stosowano wstążki bez zmarszczeń. Tak jak w niektórych innych regionach Wielkopolski, w pasie sznurówki wszywano kiszkę – rulon służący odpowiedniemu ułożeniu spódnic (Atlas… 1951: 30-32).

Jako wierzchniego odzienia używano jaczków. Były to luźne kaftany sięgające do połowy bioder, obszyte falbanką, najczęściej białe bez deseniu albo w kwiatki. Zimowe jaczki szyto z grubszych materiałów i podszywano dodatkowym materiałem. Szamotulanki nosiły także rurok – rodzaj kabata z czarnego sukna. Był on dopasowany do ciała, a jego część od pasa do bioder miała głębokie fałdy. Rękawy ruroka były szerokie w części górnej i zwężały się przy dłoni. Gospodynie często nosiły też wełnioki samodziałowe, w czerwono-granatowe pasy. Według informacji zawartych w źródłach najstarszą i najprostszą formą okrycia była pstrucha, czyli płachta z samodziałowej tkaniny lniano-wełnianej w granatowo-czerwone pasy, z pojedynczymi białymi i czarnymi nitkami. Później zaczęto używać różnego rodzaju chust fabrycznego wyrobu, najczęściej tureckich i delinowych (Atlas… 1951: 36, Piskorz-Branekova 2003: 78-79).

W okolicach Szamotuł zarówno panny, jak i mężatki nosiły czepki. Po II wojnie światowej gospodynie szyły swoje czepki z tiulu, a całość obszywały tiulką, czyli falbanką tiulową i doszywały długie wiązadła. Tiulkę bogato haftowały na środku i na wiązadłach. Gospodynie owijały duży czepiec jedwabnicą (najczęściej niebieską, zieloną lub bordową, z kaczorowymi motywami – mieniącymi się jak pióra kaczora – wzdłóż boków). Na czepki nakładały chusty delinowe, które przekładały pod szyją do tyłu, a związywały na karku. Tradycyjne panieńskie czepki miały dwie tiulki, były mniejsze i zakrywały tylko czubek głowy. Panny nie stosowały jedwabnic, a jedynie w chłodne dni nosiły chusty delinowe.

Do codziennej pracy chodzono w drewniakach z podeszwą z olszynowego lub tolopowego drewna i skórzaną przyszwą osłaniającą górę stopy. Odświętne trzewiki sięgały powyżej kostki, były wykonane z lakierowanej skóry i miały niewysokie obcasiki. Dodatkową ich ozdobą była biała nitka przyszyta wzdłóż dziurek i górnej krawędzi. Powszechne były też trzewiki na niższym obcasie i z niższą cholewką, sięgającą do kostki.

Elżbieta Piskorz-Branekova podaje, że jeszcze w II poł. XIX w. niezamężne dziewczęta nosiły sznury białych lub srebrnych, pustych wewnątrz i łatwo tłukących się, szklanych korali. Na przełomie XIX i XX w. modne i powszechnie dostępne stały się czerwone naszyjniki dla panien (z korala prawdziwego lub sztucznego). W tym samym czasie mężatki zaczęły nosić niebieskie naszyjniki (Piskorz-Branekova 2003: 81).

Strój męski

Męską odświętną koszulę szyto z białego płótna. Kołnierzyk wyszywano białym haftem atłaskowym, zaś pod kołnierzykiem zawiązywano chustkę jedwabnicę. Późniejsze fabryczne koszule miały stojące kołnierzyki, a do ozdoby szyi służył podszyjnik (rodzaj krawata). Na początku XX w. młodzieńcy zakładali białe sukienne spodnie, a gospodarze nosili spodnie w kolorze czarnym. Bogatsi gospodarze i ich synowie mogli pozwolić sobie na skórzane portki. Na chłodne dni starsi mężczyźni wkładali skopioki – spodnie z owczej, wyprawionej skóry, odwrócone futrem do wewnątrz (Atlas… 1951: 14).

Na koszulę Szamotulanie wkładali jakę z czerwonego, marynusowego (czerwonego w deseń czarnych gałązek) lub zielonego płótna, z białą lub siwą flanelową podszewką. Ten rodzaj kaftana sięgał do bioder i był lekko wcięty w pasie. Jego ozdobami były obszycia ze sznurka, mosiężne guziki i wzory lub monogramy wyszywane na kołnierzu, wzdłóż górnej krawędzi, przedniego rozcięcia i przy kieszonkach. Jakę przykrywano czarnym kaftanem bez rękawów, którego cechą charakterystyczną był fałdzisty tył. Mimo że miał 24 guziki, nigdy go nie zapinano. W kaftanie lubili chodzić kawalerowie, gospodarze zakładali go tylko przy domu. Aby podkreślić powagę uroczystości, żonaci mężczyźni wdziewali katanę – okrycie wierzchnie dłuższe od kaftana (sięgające do kostek, zawsze rozpięte), z wyszyciami na kieszeniach. Po II wojnie światowej zaczęto je szyć z czarnych materiałów, ale dawniej chodzono głównie w granatowych. Do zabezpieczenia katany przed płowieniem albo przecieraniem się, a także w dni powszednie zakładano kamzelę, która miała przód z grubego płótna farbowanego na granatowo, zaś tył z materiału podszewkowego (Atlas… 1951: 17-19). Najcieplejszym zimowym okryciem wierzchnim był długi, sięgający do kostek kożuch. Szyto go przeważnie z białych owczych skór, a ze skór czarnych doszywano kołnierz i mankiety. Po kilku latach kożuch obszywano szarym lub czarnym suknem. W XIX w. często zdobiono go haftami.

Letnimi okryciami głowy najczęściej były słomiane kapelusze, a także czarne filcowe kapelusze z szerokimi rondami i czerwoną wstążką, za którą można było zatykać kwiaty lub piórka, zimą zaś noszono czapki – baranice. Jednak od święta głównie zakładano rogatywki z czerwonego sukna, z doszytym dookoła siwym lub czarnym barankowym otokiem. W chłodne dni można było odwinąć otok i w ten sposób ogrzać tył głowy i uszy.

Kawalerowie z okolic Szamotuł chodzili w butach z cholewami, które nazywali kropusami (cholewy były wykonane z kropawej, czyli świńskiej skóry, na której widać było dziurki po włosiu) lub okulokami (Piskorz-Branekova 2003: 77). Charakterystyczną cechą tych butów była tzw. harmonijka, czyli osiem zagięć w kostce. Gospodarze nosili buty na średnim obcasie i bez harmonijki lub takie, które miały znacznie mniej fałd. Przy pracy używano tzw. kajunów ze skórzaną, czarną chlewą i drewnianą podeszwą.

Najbardziej charakterystycznymi ozdobami męskimi były jedwabnica, wełnianka i podszyjnik. Ten ostatni zwano też fartuszkiem lub bindką. Wykonywano go z czarnego rypsu lub sukna podszytego lnianym płótnem i haftowano kolorowymi nićmi. Najczęstszymi motywami haftów były serca, gdyż podszyjniki były dowodem sympatii dziewcząt dla swoich ukochanych. Noszono je w chłodniejsze dni świąteczne, na wychodne lub w odwiedziny do panny. Wełnianka to długi wełniany lub bawełniany szalik (ok. 1 m długości) koloru ciemnoczerwonego, który zawiązywano na szyi na kokardę, a długie końce wypuszczano na zewnątrz jaki. Była to ozdoba tylko żonatych mężczyzn. Na najbardziej uroczyste chwile szyję przystrajano jedwabnicą – chustką o wymiarach 60 cm x 60 cm. Noszono głównie zielone i chabrowe chustki jedwabne z kaczorowymi paskami dookoła brzegów. Zrolowaną chustkę owijano wokół szyi, jej końce wiązano na kokardę pod brodą, kołnierzyk wykładano i przypinano szpilkami, żeby się nie odchylał (Atlas… 1951: 13-14).

Dopełnieniem stroju kawalerów była lola – własnoręcznie zrobiona laska z drzewa wiśniowego lub dębowego. Lola miała poobcinane sęki i uchwyt gięty nad parą lub ogniem. Młodzieńcy zabierali ją, kiedy szli na zabawę, do kościoła albo na targ. Gospodarze zaś dzierżyli trzcinowe laski, które w oczach społeczności wiejskiej uchodziły za lepsze i bardziej eleganckie (Atlas… 1951: 22).

Stroje na wyjątkowe okazje

Chrzest

Dziecko, które miało zostać ochrzczone, ubierano w koszulkę z białego, cienkiego płótna, flanelową jaczkę, kaftanik (chłopca w różowy, dziewczynkę w niebieski) oraz w czepek. Jako becik służyła poduszka, której jeden róg wciskano do połowy w róg przeciwny. Następnie poduszkę i ułożone w niej dziecię przewiązywano białą chustką lub ręcznikiem, a całość przykrywano cienką delinową lub wełnianą chustką (Atlas… 1951: 10).

Matki chrzestne przypinały sobie do odświętnego czepka z obu stron gałązki rozmarynu lub mirtu, a także kwiat pelargonii. Jeśli uroczystość wypadała zimą, mężatki podające dziecko do chrztu wkładały rurok i czepiec przystrojony jak na swoich oczepinach.

Okres narzeczeństwa, ślub i wesele

Panny na wydaniu przechadzały się po wsi w obszernych granatowych spódnikach, z przyszytymi dwoma wstążkami u dołu: czerwoną oraz niebieską. Po pierwszych zapowiedziach narzeczona zakładała biały czepek, do którego po obu bokach przypinała gałązki rozmarynu, różne świecidełka i pocięty staniol przewiązane białą i czerwoną wstążeczką. Jej narzeczony sprawiał sobie kropusy, katanę i kożuch, a w okresie zapowiedzi do kapelusza z lewej strony także przypinał wianuszki z gałązek rozmarynu i staniolu, obwiązane wstążkami.

Panna młoda szła do ślubu w najbardziej okazałym stroju, niemal wszystkie części jej garderoby były zdobione haftami. Miała na sobie białą koszulę, sznurówkę, trzy spódniki, z których trzeci był z czerwonego lub marynusowego płótna, białą tiulową lub batystową zapaskę z pięknie haftowanymi bandami, widocznymi spod kabatu. Szyję zdobił gorsik oraz po dwa rzędy czerwonych i białych korali. Na plecy zarzucano jedwabnicę, której końce chowano z przodu pod kabatem. Najstaranniej przystrajano głowę panny młodej: włosy zaplatano w jeden warkocz opuszczony z tyłu albo we dwa warkocze splecione ponad karkiem w ósemkę; następnie wkładano mały płócienny czepek, na którym upinano wstążki w kolorach niebieskim, białym oraz czerwonym lub różowym; do wstążek mocowano wianeczki ułożone z małych wstążeczek, galonu (staniolu) i gałązek rozmarynu. Wianeczki te pokrywały cały czepek. Z tyłu czepka panny młodej mocowano związane w motyla dwie wstęgi: czerwoną w białe i zielone kwiaty oraz białą w czerwone kwiaty. Na początku XX w. panna młoda szła do ślubu w białych spódnikach, takichże jaczkach, a do włosów przypinała długą, szeroką wstążkę z wpiętym w nią mirtem. Druhny były ubrane podobnie do dziewczyny wychodzącej za mąż, ale nie miały czerwonego spódnika i jedwabnicy, zaś we włosy wpisały bawne wstążki i wieńce ze świecidełkami (Atlas… 1951: 26).

Po powrocie z kościoła pani młoda tańczyła w tym stroju i jadła. Po posiłku zdejmowała kabat i tym samym dawała znak mężczyznom, że mogą zdjąć katany. W trakcie oczepin młodą mężatkę wyprowadzano z komory bez wieńców na głowie, w miejsce których miała już czepiec. Po nałożeniu jedwabicy przypinano do czepca z tyłu dwie barwne kokardy, w których szła wcześniej do ślubu. W tym samym czasie druhny zdejmowały z głowy wieńce, a na ich miejsce zakładały panieńskie czepce, do kórych przypinały sobie po bokach wianuszki, tak jakby wszystkie teraz były po własnych zapowiedziach. Odświętnie ubrane mężatki przychodziły na wesele w czepcach.

Młody pan zamiast noszonych dotychczas kawalerskich białych spodni, zakładał czarne gospodarskie. Swój kapelusz zdobił wieńcem ze wstążek i świecidełek. W chłodne dni nie wolno mu było zakładać kożucha na katanę. W ręce trzymał obrzędową różdżkę z wieńcem ze świecidełek. Wieniec ten zdejmowano przed oczepinami, a po weselu oprawiano w ramy i umieszczano w izbie nowożeńców.

Starszemu drużbie swachny przewiązywały przez ramię i wokoło pasa biały ręcznik, do którego przypinały różową wstążkę upiętą w zmarszczki. Na wstążce dziewczęta zawieszały wianuszki, drobne kwiatki i wstążeczki. Na lewym ramieniu drużba miał też zawiązaną wstążkę, zwykle koloru różowego lub czerwonego. Podobne zwyczaje w ubiorach weselnych obowiązywały i w innych regionach Wielkopolski (Atlas… 1951: 11-12).

Młodzieńcy uczestniczący w weselu przypinali z lewej strony kapelusza wianuszek ze świecidełek i mirtu. Każdy kawaler miał też przypiętą na lewej piersi kokardę z białej wstążeczki z gałązką mirtu. Kawalerowie zabierali na wesele pleciony bat na sarniej nóżce, do którego po przybyciu z kościoła do domu panny przywiązywały biatą, ozdobioną wianuszkami, mirtem i wąskimi kolorowymi wstążkami chustę, która służyła do ocierania potu w tańcu. Na końcu bata była umocowana pękówka (nitka, szpagat), która przy wygięniu głośno strzelała.

Jedyną ozdobą gospodarzy, którzy szli na wesele, była jedwabica. Zimą mogli oni założyć kożuchy, których nie wolno było wdziewać kawalerom. Po przyjeździe z kościoła goście tańczyli 3-5 tańców w katanach, by potem na znak drużby lub panny młodej zdjąć je i bawić się w kaftanach, a po oczepinach – w jakach (Atlas… 1951: 10).

Pożegnanie zmarłego

Panny chowano w odświętnym stroju, a w czepek wpinano mirt. Młodym mężatkom wkładano strój, w którym szły do ślubu, ale czepiec pozbawiano wianuszków. Starsze kobiety były ubierane w ciemną lub czarną odzież, ale nigdy nie dawano im do trumny płachty. Zmarłych kawalerów i gospodarzy także ubierano w najokazalszy strój świąteczny. Biedniejszych zmarłych odziewano w czechoł, który był sięgającą do stóp odmianą koszuli z białego taniego płótna. Czechoł szyto z jednego płata materiału, do którego doszywano rękawy; nie obrębiano otworu na głowę, a jedynie wycinano go w ząbki i ściągano materiał za pomocą nitki. Pod brodą wiązano czerwoną kokardę. Mankiety przy dłoni też wycinano w ząbki i związywano czerwoną wstążką. Na głowę umarłym wkładano tzw. duchenki, czapki szyte z cienkiego białego płótna. Czapki te przygotowywano z jednego paska sukna, wyciętego w cztery duże zęby, które zszywano ze sobą krawędziami. Na ostatnią drogę zmarłych wyposażano w książkę do nabożeństwa, różaniec i chusteczkę. Dawniej kobietom wkładano do trumny także igłę i nici wraz z łateczką z szytego czechoła (Atlas… 1951: 27).

Przybyłe na pogrzeb kobiety były ubrane odświętnie, ale możliwie najskromniej i najciemniej: miały na sobie czarne chusty, zapaski, pończochy; na tę okazję nie wdziewały kabatów z fałdami. Rzadko też zakładały czepce, a jeśli to czyniły, to zasłaniały je czarnymi chustami, wiązanymi pod szyją. Mężczyźni także ubierali się w strój uroczysty, często zamiast katany nosili skromną granatową płótniankę. W złym tonie było przyjść na pogrzeb w czerwonej jace, białych spodniach czy kaftanie.

Bibliografia

Atlas polskich strojów ludowych, cz. II Wielkopolska, z. 1. Stój szamotulski, oprac. Adam Glapa, Lublin 1951.

Chmielowski Stanisław, Stroje ludowe województwa leszczyńskiego, Leszno 1989.

Chmielowski Stanisław, Słownik nazw i wyrażeń związanych ze strojem ludowym Wielkopolski, Leszno 1995.

Gomolec Ludwik, Wielkopolskie grupy regionalne i lokalne nazwy ludności wiejskiej, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. 2, Poznań 1964, s. 11-52.

Grodecka Zofia, Stroje ludowe w dawnym i wpółczesnym Poznaniu, Poznań 1986.

Karwicka Teresa, Ubiory ludowe w Polsce, Wrocław 1995.

Paradowska Maria, Bambrzy. Mieszkańcy dawnych wsi miasta Poznania, Warszawa – Poznań 1998, wyd. III, uzup. i popr.

Piskorz-Branekova Elżbieta, Polskie stroje ludowe, t. 1, Warszawa, 2006, s. 74-81.

Prałat Mirosława i in. (oprac.), Racot – moja ojczyzna, Racot 2006 (www.szkola.interklasa.pl).

 

 

 

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS