Tekst nagrała Urszula Perkowska (8.05.2007), przepisała Monika Kresa. Weryfikacja zapisu, wybór fragmentów i opracowanie: Halina Karaś.
Informator: Marianna Rowińska z domu Remiszewska, r.w 1932 r.w Filipowie. Ojciec pochodził z Filipowa, matka z pobliskiej wsi Pawłówka. Pani Marianna Rowińska skończyła ukończyła 3 klasy szkoły podstawowej, pierwszą przed II wojną światową, klasy II-III po wojnie po 1946 roku. Mając 22 lata, wyszła za mąż i zamieszkała u męża w Potaszni. Zajmowała się domem i pracowała wraz z mężem na roli.
Ale raz tak
sie uperłam i tak płakała: Tatusiu, ja chcem do szkoły chodzić. A ojciec niewiele
dumawszy: chodź mówi tak, chodź,
idziem do szkoły zaprowadze cie. No, a był kierownik szkoły taki jaki Jagłowski....
mielim my ogrody i dzisiaj tam
majo w Filipowie. I my mieskali tak jak dzisiaj wizawy. No
ji dobrze mówi, ale ty umiesz co? Przewrócił
kartkie i sie pyta, co tu pisze na tej ksiozce, a ja do dziś pamiętam: U nas w szkole są
ławki. My będziemy bawić sie i odrabiać lekcji. Dobrze – mówi, a
teras rachunki. Pamiętam tak że do
dwudziestuch mnie zadawał.
Odjunć i dodać, i ja wszystko odpowiadałam. Mówi: dobrze umies, ale ty za młoda jeszcze do szkoły przychodzić. Młoda nie młoda, ale ja będę przychłodzić. U, jak bedziesz przychodzić, mówi, to przychodź.
A później po wojnie, wojna sie skońcyła, po wszystkim. Pierwszy rok nie by
ło nauczycieli w Filipowie. Na drugi rok już dali nauczycieli po wojnie. No to nauczycieli to tak sie składali, to tak chowali. Choć i tam któren to może nauczycielem nie by
ł, ale no to już go jakoś umiał, tam siedem klas, sześć klas przed wojno skońcył, to sie mó
k ucyć. No i
łucyli takiech dzieci. Przyjechał z Suwałk czy ską
t on, to nie powiem, bo nie pamiętam jego no i był kierownikiem, może i on był Jankoski i mówi tak: mnie sie pyta tablicki mnożenia, ja postawiła
łocy, że nie, co to jes. I on móji tak: nie mozes być w drugiej klasie, musisz do trzecie
ij
jiść, juz ty za wielga. To ju
s jag za wielga to juz, albo wcale nie albo to ju
s niech bydzie. A ja zasłam do te
yj trzeciej klasy
tamój i by bez drzwi tam. Posadzili mnie i przysze
t on i sie pyta mnie tablicki mnożenia, ja ocy wywaliłam jak byk na krowę a krowa na byka i patrze na niego. No co mówi
patrysz, odpowiadaj. Jak ja zacne płakać. A, Boze mój, Boze. Wyszła na korytarz, a wyrzekam nie swoje
duchi. Ali mówi: to ja tak mówi mocno jo mówi
źniewazyłem cy co, cego ona płace. A jo... nie! Ja mówi: ja nie umiem. A
jon mnie tak powiedział: zajdziesz do domu, to tablicke o, na tej, na tablicke wypisano napis i
na kazdem jenem węgle mieskania powieś i sie naucys. Jak mnie zal orgarnoł, my nie mamy mieskania, takiem werbowała no, w piwnicy mieskamy. I cego ona płace? Panie kierowniku, ona płace, bo ona tego mieszkania ni ma. Inne dzieci majo, a u nich wszystko spalono zostało, ni ma nic, ani
cegł. Ali on tedy wysze
t i mówi tak: przychodź do szko
ły, ja cie nie będę pytał aż sie nauczysz i przyjdzies sama i powies. Och bracie, ja noga bips, bracie ide
siosom z jednej strony na drugie podskakujem, że jest dobrze, że jesce ja będę chodzić, ze mnie nie wygnali.