I znowu takie te masynybyły takie nie
syrokie, młotne, tylko sie nazywały
śtychtówki. [Jak?] Śtychtówki. Tak. To sie
puscało zboze nie na
poprzyc, tylko na
śtorce. To jak sie omłóciło trzy metry na
dziń, a trzy do, do -
wyjuntek cztery - musiało być dobre zboże.
Inaczij sie nie omłóciło, i to kieratem. A kierat wiecie jak wyglondał? Yy, to takie wyglondał, takie jakby taka masyna i od tej masyny
dronzek, no i konie chodziły, o, w kółko. I te konie napendzały
ta masyna. Kierat. A jak który
kuń był niegrzeczny to mu sie zasłoniło
tutej na kentarze, tutej oko i
łun nie widział w bok. I chodził wkoło. I z tyłu chodził taki ten,
ich poganiał, tam. Jak chciały stanąć to on tak
ło, to po dwa konie sie cepiało. A to
buł taki, jak tu po, pokazać, no zaraz. O, tak jak to jest ten kierat i tu buł dronzek,
ło i te konie,
ło tak chodziły wkoło,
ło tak to wyglundało, napendzały. [Co się tym sierpem robiło?] To? A
cieło sie. [Co się cięło?] Zboże! Zboże, to, to, to. Ja pamientam, jak to dziadki, ja pamientam, bo dziadek w
sześdziesiontam roku zmarł, a
jo ze
śterdziestygo ósmygo roku. I, i zawsze mi dziadek
opowiedał, jak ta wojna
byiła, i tam, tutaj lasy mamy, i ta
łolsyna przy tek, tak, tak kawałek w poprzek to na tym
łolszaku– mówi - Niemiec siedział. Ji, mówi,
potset_Ruski do
nigo i w ten
łolszak: puk - puk. Złaź! On zawsze, tak dziadek pokazywał, i z dziadkiem
my paśli krowy w roru. [A to zdjęcie ich jest?] To
su dziadki mojej matki, a choć, a choć zobacysz tutej tych […] siostra. I
łun
sia drugi raz
łozanił. Jigo matka, tygo, tygo Wiensika i ta, babka to siostry rodzune.
Ji tygo Leszczyńskigo Zbyszka - tak samo, to we trzy. I to takie długo zyjonce, bo ta babka zyła dziewieńdziesiont bez mjesionca, nie ta – tylko tamta - bez
mjesiunca, tygo Zbyszka – dziewieńdziesiont, chyba osiem czy dziewieńć.
Dziwińdzisiunt dziewińć, no!