Jedzynie to było takie: ze kapusta
była z
ziymniokami, zupów tam nijakik się pryndzy
j nie robiło. Młócili my na
maszinie, niy,
łobracali my ryncami jak się
łowies młciuł, n|aschodziło się ludzi, somsiad somsiadowi. To, sie dało na jedne miskę, i z tej miski syścy jedli. Ale było tak:
k była, z rzepom, bo nie z ziymniokiym, a z rzepom. No to były takie
hałuśki. Hałuśki, to się wziyno mąki, i
n, wyloło się wody, bo ani mlynkiym nie zarobiali. Baby nie zarobiały, ba, wody się wloło, i tak, tak się
wymiysało i poty
m się to
łyzkom, n|a łyzke się brało i do wody się
rżucało. Kiedy się uwarzyły, no potym się
łocedziły. I jak się
łocedziło, no to wtedy n|a miskę, i maściło się masłym, i sł|odziło, i. To było bardzo dobre. Tak się
wazyło, no,
łomaściło się i, posłodziło. Grul, ale uwarzuł ten grul troche taki po swojymu, taki zatrzepany, zasmozka się zrobiła, i, i to był taki grul. No to duzo dawali, hej. Śliwki, gotowali na to
młoucynie. Tak baby |ustroiły, zeby to było. I to było fajne i dobre.