Mapa serwisu
Notice
: Undefined index: l2 in
/home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php
on line
151
Notice
: Undefined index: l3 in
/home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php
on line
151
Notice
: Undefined index: l4 in
/home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php
on line
151
| 
Tekst 5
Tekst gwarowy – Łuczyce 1
Nagranie tekstu:
Anna Patełko, transkrypcja: Agata Liberek, weryfikacja zapisu i opracowanie tekstu: Alina Kępińska
Opowiada pani Zofia, babcia eksploratorki, lat 78, zamieszkała w Łuczycach.
Codzienna ciężka praca
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jak bym chciała, żebyś mi opowiedziała coś o twojej ciężkiej pracy. Powiedz mi jak wyglądał twój dzień.
Mój dzień wyglądał bardzo ciężki, bo miałam troje dzieci małych, i w ogóle była jedna,
gadzinka
była też, trzeba było obrobić i dom, i pole, i wszysko, boś była, bardzo trudno było, ciężko było na tej roli pracować. Wstawałam o czwartej rano na dużym dniu. Musiało się pracować. Nie było swobody, żeby był jakiś w|ypoczynek. Było dwie krówki, koń, no i pięcioro świń na dwu hektarach pola. To
cze
b
a
było się tak starać, dobrze gospodarzyć, żeby je wychować. To jednak było pracy trochę ko
ł
o obornika, ko
ł
o wszyskiego. To musiałam robić, bo mąż jeździł do pracy, do Krakowa, bo nie było można przecież wyżyć z tego kawałka pola.
To opowiedz mi, jak wyglądały wtedy żniwa?
Żniwa to wyglądały
inacz
e
y
j
, bo mąż kosił kosą, a ja musiałam odbiyrać te garście. To sie musiało garstki
odbiyrać
, wiązać te snopy, układać w takie mendle,
odbiyrać
późnij się woziło, młóciło się normalną maszynom,
kierate
y
m
, maszyną. No cepami
tyż
młóci sie. Dzisiejsze czasy są inne, no bo już nie, są kombajny, to już lż
e
y
jsza praca. Ale
myźmy
mieli bardzo
ciy
n
żkom
prace, i, to lata i lata trwało to, dopóki sie zmieniło.
Tera
z j
uż
, pola ni ma. Dwa i pół hektara było pola. Jak, ja
g n
a takie cztery ręce to było doś sporo roboty, bo kawałeczek pszenicy było, kawałek żyta było, owsa kawałek było, no i zie
y
mniaków, buraki i jarzyna, no i tytoń. To na tym kawałku cze
b
a było tak podzielnić, żeby sie wszysko pomieściło. Truskawek, dosyć dużo się sadziło truskawek, dlatego że sie opłacało.
A sprzedawaliście te truskawki?
Tak, sprzedawaliźmy, nawet, przyje, przyjyżdżały takie przekupki. Same przyjeżdza
ł
y, bo ja tak zmówiłam sobie, że pomagały mi zbiyrać, bo ja nie dałabym rady przecie, żebym mogła tak i dom, i dzieci małe, i truskawki, i wszysko, żebym mogła wywiyź to. A tak to sie wywoziło przeważnie koszami na plecach, do pociągu dwa kilometry sie szło, i, do Krakowa sie
zawiezło
te truskawki, no to był ruch na nie. Z pociągu kupowali, jak sie wyszło to od razu. Dopiyro jak sie przyjeżdza
ł
o i znu
w
sie zbie
y
rało. To człowie
g n
awe
d ni
y
mioł
czasu ugotować
ł
obiadu
, dzieciom ani sobie, bo to był sezon truskawkowy. To chocioż z tych truskawek było troche grosza, to sie już poopłacało, coś sie mogło kupić. Mleko sie też opłacało, tak, że, ale to musiała se jako
ź r
adzić jak człowiek, jak człowiek to zasadził, trochę truskawek, troche tytoniu, mleko sie
odda
ł
o
, no to już, jakoś było lżej. Chowało sie coś, gadzinki, to sie sprzedało. No i jakoś sie radziło.
Start
Wprowadzenie
Podstawy dialektologii
Opis dialektów polskich
Kaszubszczyzna
Kultura ludowa
Leksykon terminów
Leksykon kaszubski
Autorzy
Mapa serwisu
Literatura
ISBN: 978-83-62844-10-4
© by Authors.
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie:
ITKS