Ur. w Witorówku (pow. pilski, gm. Łobżenica) w 1927 r. Rodzice pochodzili z Wiktorówka i z Rudna, byli rolnikami. Informatorka ukończyła 4 lata szkoły podstawowej, przez rok chodziła do szkoły niemieckiej. Pracowała w gospodarstwie, nie podróżowała.
Wieś była w zaborze niemieckim, przez pewien czas większość mieszkańców znała język niemiecki.
Jak
odjeiżał, to matka wzeła
swój szkaplerz,
zdjieła i dała ijemu na szyje. Mówi: synu, pamientaj, ten szkaplierz kłade ci na szyje, żebyś z tym szkaple
irzem przyjechał, żeby on ci przyprowadził, Matka Boża żeby ci przyprowadziła na te miejsce, i z tym, co ci nałożyłam na szyje, bo to jest jej znak, nie? Dobrze. Jak przyje
achał do domu, to tako
m brode mia
ł. Ona go ni poznała, nie poznała go, nie, bo tyroz… tyle lat co to było, mówi, ani ni
miyć, ani nie golić, ani czego, w jednym biegu tyko szli zawsze dali, zawsze dali, zawsze dali... No i gdzieś trafili takom studnie, takom pómpe, jak to było, wi pani, co take do
kręycynia, nie. [… ?] I on przyszed do
tyj studni, wszycscy sie tam myli, odświżyli. I on szybko wzió
ł ten medalik
zdjoł i zawiesił na te kape, na te kóńcówke, nie, i sie tyż
umył, nie. I sie umy
ł. I teraz już dalij, dalej, bo idziemy, bo już wszysko wojsko już szło, szło, a ón jeszczy kawałeczek był od tego… precz od tyj pompy
i, nie, jak to mówily
i, pómpa, nie. Odszed kawałeczek, ale mu sie przypomniało, że szkaplierza nie ma. I wrócił po ten szkaple
irz. Jak wrócił po ten szkaple
irz, to bomba
udeyrzyła i całe wojsko, całe, co szło, wszysko
zgineyło. A ón został jedy
iny jeden przy życiu. Przyszed to mówi: no jak nie widzi jak… jak Matce
Bożeyj… tak jednak za to
dzinkować i
swojej mamie, że óna mu take coś dała, nie. Jak przyjechał do dómu,
z takom brodom, mama, mówi, mówi [?], mama, to jest Janek. Nie, ona mówi, nie, nie znam ciebie. Nie znam ciebie. Mama, to jest
twój syn. Nie, to nie je mój syn. Wzio
ł, szkaplierz zdjo
ł, ni, i pokazał mamie, nie. Mama, mówi,
wiście by
ił… mie go dali. Boże, Janku, toś
tyj jest. Tak sie usciskali oba, tak upłakali. Mówi, widzisz, jak ci ten szkaplerz prowadził dobrze, mówi. Poszedłeś, przyszedłeś
zdrowyj. I znowu
byńdzie wszysko w porządku.