Opowiada pani Maria Kamińska, reprezentująca średnie pokolenie mieszkańców Dzianisza. Jej rodzina od pokoleń mieszka w tej miejscowości, co informatorka określa słowami: „to już r|odowite, w Dzianiszu z pradziadów si|edzime”. Pani Kamińska skończyła liceum ogólnokształcące w Zakopanem. Zajmowała się rękodziełem: szyła stroje ludowe. Oprócz cech obecnych w prezentowanych tu dwóch fragmentach, takich jak np. konsekwentny akcent inicjalny czy archaizm podhalański, w wypowiedzi pani Marii wystąpiło wiele ciekawych cech leksykalnych, np.: dudać: no jak śpi tak: „ale dudo”. glewić ‘pracować na roli mimo złej pogody’: to jag jez zimno i cosi by sed ktosi robić, no to: „k|oniecnie tak glewić dzisiok, przeciez bedzie pi|ękniyjso pogoda”. łopaterny: jak tak n|adskakuje, to łopaterny, rzetelny. podłazy ‘Bożonarodzeniowy zwyczaj siania owsa’: To juz teroz tr|adycjo z|aniko cołkiym, downo p|odłazy były, to śli chłopi, łod dzieci małych, łod małyk chłopców do staryk chłopów śli, łowies sioli i życzenia po góralsku składali: N|a scynście, n|a zdrowie,/ Na to Boze N|arodzynie,/ Coby sie wam d|arzyło, mn|ożyło syćko boskie stw|orzynie./ Cobyście mieli telo dzieci,/ Kielo pod mietłom śmieci,/ Cobyście mieli telo ci|elicek,/ Kielo w lesie j|edlicek”. rzepa ‘ziemniaki’, jak w życzeniach na świętego Szczepana: „Na tyn świynty Scepon/ Coby sie wom d|arzyła k|apustecka z rzepom”, a także w wypowiedzi o różnicach leksykalnych: „To juz tamta strona, łod Poronina, tam są grule, a tu rzepa; cały cos: rzepa, rzepe sie jy”. Pani Maria Kamińska nie zgodziła się na zamieszczenie fotografii w przewodniku po gwarach. Tekst nagrano podczas wycieczki dialektologicznej studentów Uniwersytetu Warszawskiego w lutym 2009 roku pod opieką Izabeli Winiarskiej-Górskiej i Aliny Kępińskiej; ta ostatnia wybrała, przetranskrybowała i opracowała dwa fragmenty: O strojach ludowych, O ślubie i weselu.
O ślubie i weselu
Co panna młoda ma na głowie? Wionek, z mirtu, kwiotki sie kupuje. Downo robili ze świycki z wosku. No czsza było łozgrzoć łosk. Jako małe dzieci to my nieroz, to czsza było go żuć jak gume do zucio, coby taki był mi|ynkutki, i z tego wosku robiło sie kwiotki, do wionka pani młodej. To jesce jo pamiyntom, to my tak robiły, ciotka moja to r|obiła. P|alcami sie robiło, lepiło sie jak z pl|asteliny, ino to nie było pl|asteliny, ino wosk. Z|e świycki takiyj. Te, co są takie biołe. To takie biołe kwiotuski robiła drobne. I jesce do tego wionka jest stązka, w|ys·iwano mirtym, dwie, dwie, to tak sie pusco razym jedna koło drugiyj, z tyłu, no I w jakim kolorze? Biołe to, biołe, choć już teroz troche s·iją tak pod kolor, abo w niebieskik kolorach, abo w różowyk, abo w zi¦elonkawyk, a downo były biołe przewoźnie. W tamtym t|ygodniu, dwa tygodnie temu było w|esele u siostry, no to po góralsku. To wtedy by możno pore zdjyńć z takiygo weselo wstawić. Jak wesele wygląda? No ślu b je z i z kościoła idą, to już teroz ten zwycaj sie przyjon, że sz|ampana pijom, jak wchodzom, młodo pani wito syćkik gości weselnych, przed ślubym, fto przyjdzie, i p łote p|o ślubie. W r|emizie, bo teroz już w dumach nie robiom, ino jak to w r|emizie, jak to w knajpach. To wito gości syćkich, tak. Dr|uzbowie [pomyłka, p. Maria poprawiła, chodzi o druzcki] jadą po młodego pana, prz|ywozą go do młodej, no i błogosławiyństwo, no i A ilu drużbów jest? Róźnie, łod dwók do śtyrech przewoźnie. To jak śtyrech druzbów, śtyry druhny. St|arostowie, ta g ja g na przykłod drużna. Druzcki, dr|użbowie to są ni|eżonaci, nie? To panny, k|awalerzy. Druzcka, druzcki, to są młode takie panny i, i k¦awalerka, a st|arostowie to są już z|amężni, to już musi być | łożenio, ¦łozeniony, wydano. I zaś st|arościnują. Kto ubiera pannę młodą? St|arościny. Nieroz se wezną takich małych dwóch dzieci, po góralsku ubiyrą i łobruncki łodbiyrają łod młodyk, dajom do p|oświęcynio, to niesą na podusce takiyj, na z|ogłówecku. Jak zojdą do danego l|okalu, nie? po przywitaniu je z łobiod, | łorkiestra wito tak samo. Zolezy, jakie menu se ustalom młodzi p¦anowie. Młodzi p|anowie ustalają menu weselne. Młodzi panowie to jest pani młoda i pan młody? Młodzi p|anowie to sie tak godo. Młodzi panowie? Młodzi p|ano... Nie państwo młodzi? Nie, młodzi p|anowie, młodo pani, młody pon. A jak nazywają się rodzice pana młodego dla? Jedyn dr|ugiymu? T|eściowie. A nie ma świekrów? Ni, ni, tu niy ma tego. P|ytace, a downo to j|eździli i na przykłod ja g n|a wesele pytali młodzi p|anowie, to jechali z p|ytacami. Ku chałupie przyjechały sonki z młodymi panami, z|aśpiywali, ze idą pytać, nie? No i dalyj łod chałupy do chałupy śli. I reśte z|abawa, prz|epitka, j|edzynie, do bi|ałygo rania, fto do rade w|ysiedzieć. Jak ten drugi dzień się nazywał? P|oprawiny. O jakiyj czeciyj, cwortyj po p|ołedniu sie schodzą na obiod, po obidzie z|abawa, muzyka gro, tońcom, bo tera majom takich róznych prz|ebiyrańców, takie n|a wesoło zaś, dziady sie prz|ebiyrajom, no i to nieroz i baba i nieroz chłop sie przebiyro na jakiygo Cygana, Cyganke i idzie tońcyć z młodom panią abo młodym panym A wianek zdejmują? O to w piyrsy dziyń. Jak się nazywa ten zwyczaj? Cepiyc. Cepiyc to st|arościny zd|ejmują wionek i odziywają w smatke. Smatke zakła, odziywają. A mają tam jakieś śpiewy przy tym? A mają, jag ino mo fto śpiywać, to już n|aśpiywają tyle że A zna pani jakieś takie przyśpiewki? A to tak w tej chwili to se nie zboce. Takie jak wcora było w|esely to było tam, cepiyc bogaty na pewno. To nieroz na takie góralskie w|esele to warco przyjechać i nagrać takie cosi. Bo mozna wziąć urywki z taśmy by było, jak byście byli w k|ontakcie kiedysi, no to mozna. Nie było cepca, to by czszea wziąć takie, co był cepiyc, to wtedy tam są prz|yśpiywki.
|