Nie
 spodobywało mi
 sie tak.
 Straśnie te
 ludzie za tem
 majontkem. Taki był nieraz zwyczaj, że jak tam gdzieś na
 jinnej wsi, miała tam ze dwa z mórg wjencej albo pół to ojciec
 wziuł syna i tam jechał z niem, tak, 
ło bo, bo tam bogatsza
 byiła, to. Ale już
 późnij za mnie to już tak nie
 b.iło.
 Wjency te chłopaki, tu
 szed, ażeby mu tak_i dziewcyna pasowała,
 trochi i, i to nie za
 tem, a za temmajontkem to
 dawnij tak by
iło. Rodzice decydowali, tak.
 Wzieli
 teygo syna chciał, nie chciał, a go tam 
łojciec zawiózł, i tam. No musiał sie 
łożenić! I to, i po tych wywiadkach, to prawie już sie i 
łożenił, każdy jak sie tam ugodził. Ale to był, był rozum! Poszły, ji rodzice sie tam
 targowały, a bo niejednemu były
 piniendze potrzebne, to tam 
ło te pare złotych to sie targowały, te, ta rodzina.
 Niejedny to sie przy tych całych zmówinach, sie
 pogniwali. Bo tak, a to za mało dawały te, a to nie. A to chłopak by chciał, nie jeden tam chodził z dziewcyną, by sie chciał 
łożenićto
 łojce nie, bo tam,
 ło, tam dalijto pół mórga wjencyj będzie. Ale to
 dawni. Nawet, i
 jusz_jak sie wojna skończyła to
 tyż tak za tem majontkem. A wesele, wesele to by
iło, na razie dawniej,
 kedyś to było w niedziele. A późnij to jusby
iło w sobota, ale to w sobota były ślub, ji po temślubie to jeszcze, zaraz by
iło danie po ślubie też. Ji późnij pośli na ta gospoda, tak jak u nas tu
 remizja teraz jest, a dawnij, a dawnij to nie by
iłoremizji, to gdzieś do, do drugigo, do
 sąsiada, czy gdzie dali tam ktoś miał duże
 mjeszkanie, na
 ta potańcówka. No to
 tańcowali, jio dwunastej godzinie to zawsze był zwyczaj, już zapraszali
 wszytkich tych na wesele, na nogi sie, tak sie nazywało. O, jidziemy na, o dwunastyj na nogi! A te nogi, no prawda, że tam przy przygotowali te rodzice tej
 młodyj, te nóżki by
iły takie. Tak, ji do ty
ich
  nogów to, to była
 przecies_i wódka, i we
ndlina.