Żniwa
 
Głównym zbożem  to było żyto, pszenica. Jak było kończenie żniw, to kosiło
sie   kosami, nie było tam żadnych kombajnów ani maszyn.
Siarpami   to każdy... Tych żniwiarzy wychodziło masa wtedy.
Pjetnaście,  dwadzieścia
łosób   wychodziło i każdy
mjał   swój zagon i tego i
ciongnoł   te żniwa, który był ten
pjerszy.  To musieli późnij te zżente zboże ustawić w tak zwane
mendlei i  tego i później była zwózka do stodoły, a już po zakończeniu żniw  trzeba było zostawić pare kłosów na te dokończenie żniw, na tak zwany
pempek.  Musiało być ładnie
wypjalone   wkoło tego peampka
ji   tego... Tak obwionzywali kwjatkami ładnie przybrany to było zakończenie żniw. 
 
A wujku, jeszcze była taka, pamiętam taki zwyczaj  oborywania tego pępka?
 
To polegało na  tym, że tego, że sie złapało
jakeś 
podbieraczkea,  co podbjerała za kosą i za nogi sie jo złapało i ona musiała w koło sie
okranciło  tego  pempka ji ona musiała renkami to oborać.
Późnij,  na zakończenie wjanek był uwity z kłosów, zawjeszony na kose i tego i żniwiarze  szli i śpjewali tam tego: „Plon niesiemy plon gospodarzowi w dom”. O, i tego,  żeby dobrze plonowało i tak dalej. No
ji   późnij po tym wszystkim gospodarz postawił jakiś
suchi 
objat na   zakończenie, napitku to nie było tak tam alkoholu
jak i   dzisiaj, bo tego. Bo tylko było takie no, napoje orzeźwjające. Tam kompot, to  tego. W takich żniwach to brali udział sonsiedzi, tak zwana pomoc sondziedzka  była, to tego, to tam jeden... Te wjenksze
gospodarze,  to tego, to tam... znów te mniejsze chodzili do tych wjenkszych, na odrobek czy  jak, czy na zarobek po prostu. I
drugiym   pomagali. Jakaś samotna kobjeta to jej pomogli
sprzontnońć   to zboże prendzej,
późnij   z pola.