| Tekst nagrały: Izabela Piętka, Karolina Szymbor (4.01.2008 r.). Przepisała Izabela Stąpor, werysfikacja zapisu, wybór fragmentów i opracowanie – Halina Karaś. 
 Informator: Stanisław Kamiński, ur. w 1943 r. w Młyńczyskach, gmina Łukowica. Rodzice pracowali na roli, matka pochodziła z pobliskiej wsi Siekierczyna (też reprezentującej gwarę podegrodzką). Żona Pana Stanisława także pochodzi z Młyńczysk. Pan Stanisław ukończył szkołę podstawową, a następnie zrobił kurs ogrodnictwa i uprawy warzyw. Do dziś zajmje się uprawą roli i ogrodnictwem. Obecnie mieszka we wsi Mostki pod Starym Sączem (też na obszarze gwary podegrodzkiej).   
 
 Jak się kiedyś  jechało przez most  do Starego Sącza
     No to przeciez p|amiey tom jag ło d ćterdziestego szóstego roku ł ociec, z ł ojcem jeździułem do Starego Sącza d|o pł ola. No to jak, przyjezdz  do Gołkł owic, na zelaznym mł oście, ł ociec mi zawsze g¦aduwouł , ze tam jest cygonka, co jo cza  c|ałou wać p|ło pupie , ni? No to jo zawsze wchł odziuł pod siedzanie, do wł orka sie chł owołem, zebym ta c|yganki nie musioł c|ałou wać. Zawsze tak byu ło, a płotom  zrobiły zakaz wjazdu przez mł ost. Było tak, pamiytou m. Policjant stoł i napiyroł sie ł ojcu mondat. W jednu stróna zapłaciuł, no a z powrotom musioł jeać to se ł ociec wymyśloł tak, ze wziuł kónia włozuł na wóz, a ł un ciugnuł. Policjont zaczymoł  go znowu i tata wtedy godo tak: Godoj se pou n z furmonom, a kłój  byu ł na wł ozie. Pł olicjant sie, milicjant sie uśmiechnou ł no i ł ojca puściuł ten spokojnie pojechoł do chołpy. A roz jag n a moście byu ło tak duzo dziuo r, to kozali jak przez ŁObidzom . No tam przez  Ł Obidzu jak my jeały, to takie dylówka  byu ła na mł oście znowu, to tak sie kłój bou ł, a tak czaskało  pł o tym mł oście, ze strach byu ł je(ch)ać. No ale tak sie j|eździło do tego cosu.  - Do Starego Sącza my jecha(ł)y pusta, a z powrotom my snopki włoziły. - Tak, cepami my młóciły tak i kłóty  wł oziły my późnij. Po stodołach sie sipiało, bo co byu ło zrobić. Jagem u jedne gospł odynie chcioł wody naciognoć ze studnie, no tom n|aciogoł, a tam byu ło zamiast lodówki, bo to lodówek nie było wtea dy, to mioł so czymała we wiaderku. Jo wyciongnoł, pacze  sie, wystroszył sie i myśloł, ze jaki nieboscyk. Puściułem, a dy sie urwało wszystko. Nie wiem jag ł one ta dostały, bo to studnia miała ze dwajścia metrów w dou ł. No i późnij nie wiem, jag łu ny ta juz to dostały.
 |