| Tekst nagrały Magdalena Jackowska, Katarzyna Jędrasik, Ewelina Sobol, Anna Szmytkowska (21.11.2006 r.), wstępny zapis – Monika Kresa, weryfikacja zapisu i opracowanie – Halina Karaś. 
Informator: Feliksa Siejka, ur. w 1923 roku w Płaskocinie (gmina Kocirzew Południowy, pow. łowicki). Rodzice byli rolnikami, matka pochodziła z Płaskocina, a ojciec z pobliskich Boczków (gwar. Bock). Pani Feliksa ukończyła szkołę podstawową. Zamieszkała w Zabostowie po zamążpójściu (mąż pochodzi stąd). Oboje z mężem pracowali na roli.               A potym, to, to juz późnij, no to to, to przeciez ześmy łowce szczygli , no tych ł owiec tam było jak u nos ł osiym, jak sie ł oszczygło, była kupa wełny, to wszystko trzea było sprząść na kółku, tak jak, takiem kołowrot no po… jedne, my to tam, a no na kółku, ale to tak nazwa to kołowrot, i sie naprzyndło , naprzyndło, zaniesło sie  do farbiorza, bo farbiorz  był. Nimiec  tu w Łowicu, ładnie bardzo farbowoł i sie te przefarbowało i sie przyniesło wełne, zrobieło  sie, z takich, takie bluzki, nie swetry tylko takie bluzki, no takie jak powiedzmy ta, ta, to i do Skierniewic na rynek i na Suchacew, to sie wzino  ze dwie, jak sie pojechało, sie sprzedało, forsy sie nabrało, przyjechało sie zadowolonym, jak nie wim co, ooj, jo to zrobiłam bluzek, nie wim, ile, ale by… chyba tyle, co słupów do Warszawy.  A ile taka bluzka, to ile czasu sie robiło? Ile czasu robiłaś? Ile robie łam? Taki był cas jedyn, ze w Skierniewicach beło, czwartek beły rynki, zeby zrobić, i tutej no i tam idom moje koleżanki robiły, to zacynam w póniedziałek , wtorek i środa, w nocy skóńcyłam, gł odzina drugo beła, jak skóńcey łam, ale cza  beło jesce jom wyprasować i i zsyć. No, jus n ie, brakło mi sie ły i nie zdązyłam, to przez tyle dni robiłam, bez trzy dni  bluzke.  
 
 
 Fot. Piotr Wysocki 
 |