| 
Tekst nagrała Halina Karaś, wstępny zapis – Monika Kresa, weryfikacja zapisu i opracowanie – Halina Karaś.   
 Informatorka:   Barbara Karaś, z domu Bugno, ur. w 1933 r. w Bugaju. Była najmłodszym dzieckiem w wielodzietnej rodzinie. Ojciec był miejscowym kowalem i wiejskim poetą (jego brat na początku XX wieku kształcił się w jasielskim gimnazjum, a następnie studiował we Lwowie, gdzie zmarł trzy miesiące przed święceniami kapłańskimi). Ukończyła 4 klasy szkoły podstawowej w Bugaju. Po wojnie poszła do Biecza do klasy VII (ostatniej klasy szkoły podstawowej) i jednocześnie do I klasy szkoły krawieckiej, ale musiała przerwać naukę ze względu na biedę i śmierć ojca. Po wyjściu za mąż pracowała na niewielkim gospodarstwie (niecałe 2 ha) i wychowywała czworo dzieci. W 1971 r. ukończyła kurs krawiecki i zaczęła pracować jako chałupniczka. Nie wyjeżdżała nigdzie na dłużej z rodzinnej wsi.   
 
 Zwyczaje Bożonarodzeniowe
   
 No, jak wyglądały kiedyś Święta Boże Narodzenia? Bożego Narodzenia? Chodzili po wsi? Śpiewali, czy może jakoś tak zabawiali ludzi? No tak było dawni , że jak były święta to po świętach chodziła kobyłka  i była tak w tej kobyłce: śmierć, Heród, diabeł, Żyd, anioł, było coś z osiym osób, tylko już zapomniałam, no i jeden zbierał pieniądze, a dawni to i zboże zbierali, co kto dał za te kolęde, śpiewali kolędy i jak kogoś napotkali na drodze, to ścigali i ludzie sie bali tyk i tej kobyłki, to sie nazywała kobyłka całość, no i była kobyłka, tako była opołka  i dziure zrobili w opołce i tam wszedł mężczyzna i tam, no odziany był takim czymś i to była kobyłka i gónili ludzie, ludzie sie boli  wtenczas iść jak kobyłka chodziła. Mnie raz złapali jak szłam, strasznie sie wystraszyłam, usmarowali mnie całom, jakomś pastom , takimi sadzami, że późnij trudno sie było odmyć. No i jeszcze chodzili inni kólendnicy. Tacy co znowu z gwiazdom, pod oknem śpiewali i też jałmużne brali, pieniądze przede wszystkim, śpiewali kolędy pod oknami, no i chodzili znowu z turoniym, no to tyż tak dowodzili, śpiewali, tańczyli, w dómu, te wszystkie obrzędy robili i ...A wybierali może te domy, gdzie panny były na wydaniu? A, tam właśnie, kończyli tam, gdzie były panny, to kończyli kolende i tam sie rozbierali i normalnie mężczyźni już byli ubrani eleganckło i tam sie dopiyro odbywała zabawa, była gościnna, to już było umówione i tam sie bawili całom noc, tańczyli, jedli, pili i bawili sie z tymi pannami.   A na Nowy Rok chodzili? Tam jacyś sie ubierali? Na Nowy Rok to chodziło Czech  Króli, na Czech Króli chodziło Czech Króli.A na Nowy Rok? Droby jakie? A droby , tak. Droby, był taki Walek kulawy, co ón stale chodził po drobsku jak sie już zaczęły kolendy to mioł takom wysokom, drobskom czapke, ze słómy, dzieci sie bardzo go bały. I tag o  jednej nodze i kule miał z drewna, bo go nie stać było na co inne, i chodził, to chodził i po miastak , to tak sobie nazbierał rzeczy, słoniny i wszystkiego i piniyndzy, że późnij mu starczało na całom zime prawie.  A życzenia jakieś mówili wtedy? A życzenia mówili: Na szczęście, na zdrowie, na ten nowy rocek, żeby sie wom urodziła pszenicka i groszek. Pszenicka, jak źrenicka, żytko jak korytko, zimnioki jak łopoły, a żeby w każdy dzień był ten gospodarz wesoły. No, no, albo jeszcze mówili tak: Byłem tam u kowola, u kowola ni ma pola, byłem tam u Klesyka, u Klesyka bijom byka, byłem tam u Maśteli, u Maśtele bijom ciele. No i takie różne, różne, długo tyn drob mówił, długie czasy, no było dużo biednyk takik ludzi, co chodzili właśnie po po kolędzie, takie dzieci małe chodziły tyż i ze szopkom, takom i tyż śpiewały pod oknami, to sie wychodziło do nich, wynosiło sie jom pieniądze i oni dopiyrok tak śpiewali:  Za kolende dziękujemy,    Szczęścia, zdrowia wam życzymy,    A żebyście długo żyli,    a po śmierci w niebie byli.   Takie było podziękowanie. |